niedziela, 25 września 2016

Rozdział 2

 Mogłam godzinami prosić o zmianę partnera, jednak do chemiczki nic nie docierało. Nie rozumiała, że ja po prostu nie mogę z nim pracować.
- Panno Jenkins, nie będę robić dla pani wyjątku tylko dlatego, że za sobą nie przepadacie. Nikt wam nie każe się od razu zaprzyjaźniać. Ocena z projektu będzie miała wpływ na ocenę końcową w dwudziestu procentach, także mimo swoich uprzedzeń do pana Pierce'a musisz wykonać zadanie.
- Oczywiście pani Patterson - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. 
 Po wyjściu z klasy od razu skierowałam się w miejsce gdzie mogłam znaleźć Jareda. Jak zawsze siedział wraz ze swoimi równie złośliwymi jak on kolegami w szatni w piwnicy. 
- Pierce, twoja przyjaciółeczka do nas idzie - zadrwił Mark Hansen. Przewróciłam oczami i stanęłam naprzeciwko nich. 
- Czego tu chcesz? - rzucił Jared w moją stronę stając przede mną. W jego spojrzeniu dostrzegłam niechęć, ale też pewien... niepokój? Na chwilę odwrócił wzrok, jednak znów spojrzał na mnie, tym razem dłużej. Pierwszy raz miałam okazję przyjrzeć się dokładniej jego dużym oczom. Były niesamowicie błękitne. Obwódka wokół tęczówki była dość ciemna, co nadawało im nieziemskiego kontrastu. Przez chwilę nie mogłam skupić na niczym myśli, jednak chłopak szybko sprowadził mnie na ziemię. - Jenkins, ogłuchłaś? - na szczęście nie zdążyłam zapomnieć jaki z niego dupek.
- Jeśli myślisz, że zrobię za ciebie cały projekt to się mylisz. A nie mam zamiaru czekać do ostatniego tygodnia więc... 
- Więc spotkajmy się dziś w kawiarni przy Hyde Parku - przerwał mi. - Miejmy to już z głowy. O 17. Nie spóźnij się. A teraz, jeśli możesz to zejdź mi z oczu. 
- Za kogo ty się masz? Nie licz na to, że będę kolejną naiwną laską wykonującą każde twoje polecenie. Bycie miłym nic nie kosztuje Pierce, a dzień od razu staje się lepszy - odwróciłam się od niego i odeszłam. Nie musiałam patrzeć za siebie, czułam jego wzrok na swoich plecach. Usłyszałam tylko śmiechy jego kolegów spowodowane zapewne bezradnością Jareda. Uśmiechnęłam się pod nosem.
***
 Na długiej przerwie udałam się do stołówki. Gdy zapełniłam tacę jedzeniem skierowałam się do mojego stolika. Znalazłam już tam moją paczkę. Ruda, wiecznie uśmiechnięta Hope Evans siedziała obok swojego chłopaka, Charliego Browna. Nie przepadałam za nim, jednak ze względu na Hope musiałam znieść jego obecność. Ruth Blake oraz jej bliźniacza siostra Valerie siedziały naprzeciwko pary. Fizycznie były one takie same, jednak już przy pierwszej rozmowie można było zobaczyć ogromne różnice między siostrami. Valerie była miłą i przesympatyczną dziewczyną, natomiast Ruth wręcz odwrotnie, bił od niej chłód i wieczne zniecierpliwienie. Czasami odnoszę wrażenie, że dziewczyna powinna być siostrą Jareda, nie Valerie. Ostatnią osobą należącą do tej paczki był Henry Ward, cichy chłopak, który chodził ze mną do klasy. Rzadko się odzywa, czas spędza na siedzeniu w książkach. Jest jednak w nim coś intrygującego, zna odpowiedź na każde pytanie, pełni rolę naszego psychologa
 Usiadłam na wolnym krześle i zabrałam się za swoją sałatkę. 
- Coś nie tak June? Nie znęcaj się tak nad tym pomidorem - Henry wyrwał mnie z zamyślenia.
-  Jared Pierce wylądował w mojej klasie - westchnęłam odkładając widelec. - Oczywiście, siedzi ze mną. Żeby tego było mało, Patterson zadała nam projekt na chemii. Zgadnijcie kto robi ze mną? - zapytałam z bezradnością w głosie. 
- Oh, June, nie możesz poprosić o zmianę? - Valerie jak zwykle okazała troskę. - Na pewno da się coś z tym zrobić. 
- Próbowałam. Nic z tego. No ale zmieńmy temat. Val, słyszałam, że Rick zabiera cię na ślub swojej siostry! Czemu nic mi nie powiedziałaś? Jak zwykle dowiaduję się ostatnia! - szturchnęłam dziewczynę w ramię śmiejąc się. 
- Daj spokój, Rick to idiota -wtrąciła Ruth. - Na początku ciągle nas ze sobą mylił - siostry wybuchły śmiechem. Już po chwili cały nasz stolik opowiadał sobie najciekawsze informacje ze swoich klas, jednak ja podświadomie myślałam o niespokojnym spojrzeniu Jareda.



Rozdział 1

- Uważaj jak chodzisz idioto! - krzyknęłam za nim potykając się. Schyliłam się po książki, które wypadły mi przez niego.
- Aż tak się za mną stęskniłaś przez wakacje? Mogłaś mi nie wchodzić w drogę - w jego głosie usłyszałam drwinę. Stał na przeciwko mnie, patrząc na mnie z góry. Podniosłam się i spojrzałam na niego z pogardą. Chłopak odwrócił się i poszedł przed siebie. W ostatniej chwili zdążyłam złapać za jego plecak i pociągnęłam do tyłu.
- Mam już cię serdecznie dość, o co ci chodzi człowieku?! - Jared Pierce odwrócił się i gwałtownie popchnął mnie na ścianę. Złapał mnie za ramię i przycisnął do niej. Sięgałam mu nie wyżej jak do brody, więc musiałam podnieść głowę by spojrzeć mu w oczy. Jego twarz nie przejawiała nic prócz złości skierowanej na mnie. Moja mina zapewne wyglądała tak samo. 
- Sam nie wiem, po prostu jak na Ciebie patrzę to aż mnie skręca. Mogłabyś łaskawie nie pokazywać mi się na oczy? 
 Nie mogłam się powstrzymać i uderzyłam go prosto w twarz. Pierce zaskoczony zluzował uścisk, a ja korzystając z okazji wyrwałam mu się. 
-Dupek! - rzuciłam za nim i pobiegłam przed siebie. 
- Pożałujesz tego ty mała...! - nie usłyszałam reszty zdania, ponieważ rozległ się dźwięk dzwonka ogłaszający koniec przerwy. 
  Wbiegłam do klasy spóźniona minutę, co nie umknęło uwadze mojej nauczycielki od chemii.
- June Jenkins, możesz choć raz się nie spóźnić? Siadaj.
 Pośpiesznie wykonałam polecenie nauczyciela siadając w ostatniej ławce pod oknem. Nie minęło pięć minut, a drzwi od klasy otworzyły się. W nich stanął nie kto inny jak Jared Pierce. Nasze spojrzenia spotkały się, poczułam jak oblewa mnie zimny pot a moje ręce drętwieją. 
- Przywitajcie naszego nowego ucznia. Jared Pierce "postanowił" zostać z nami rok dłużej. - Nauczycielka położyła nacisk na słowo postanowił. - Jared, zajmij proszę wolne miejsce. I na przyszłość nie spóźniaj się - spojrzała na mnie znacząco. 
 Rozejrzałam się po klasie. Jedyne wolne miejsca były na samym przodzie klasy i... jedno obok mnie. Liczyłam na to, że Pierce usiądzie z przodu, jednak, jak można było się spodziewać, chłopak wybrał miejsce z dala od nauczyciela. W drodze do ławki patrzył na mnie ze złośliwym uśmiechem. 
 Wejście chłopaka wywołało poruszenie w klasie. Wszyscy znali Jareda, jednak nikt nie odważył się na to, żeby się z nim zadawać. Jest mnóstwo plotek o nim, jedni mówili, że chłopak spędził parę lat w poprawczaku, inni, że jest dilerem narkotyków. Wszystko co o nim mówili wiązało się z łamaniem prawa. Wokół rozległy się szepty, liczne spojrzenia były kierowane na nas. 
- Cisza! - krzyknęła pani Patterson. - Druga klasa to już nie zabawa, mam nadzieję, że w końcu to do was dotrze. Dlatego też od pierwszej lekcji będziemy pracować. Proszę wyciągnąć kartki, zaczniemy od przypomnienia sobie poprzedniego roku - w klasie rozległy się jęki niezadowolonych uczniów. 
- Nie może pani, jest początek roku, nikt się nie uczył w wakacje! - ktoś krzyknął.
- Owszem, mogę. A teraz zaczynamy, bez gadania. 
 Chemia nie była moją mocną stroną. Nie potrafiłam odpowiedzieć na żadne z podanych pytań. Świetnie, pierwsza pała i to pierwszego dnia szkoły. Podczas gdy ja rysowałam na brzegu kartki, Jared skończył odpowiadać na pytania. Spojrzał na mnie z politowaniem i przesunął swoją kartkę w moją stronę co pozwoliło odczytać mi odpowiedzi. Spojrzałam na niego zaskoczona. Jared Pierce pomaga mi ze sprawdzianem? Czy to jakiś żart? 
- No dalej - szepnął do mnie. 
 Spisałam szybko odpowiedzi, zmieniając lekko ich formę.
- Czas minął, Henry, proszę zbierz kartki. A my przejdźmy do tematu dzisiejszej lekcji.  Otrzymywanie węglowodorów nienasyconych i ich właściwości - nauczycielka zaczęła prowadzić lekcję, jednak ja nadal lekko zszokowana zachowaniem Jareda odezwałam się do niego.
- Czym zasłużyłam sobie na twoją pomoc? Czyżbyś mnie z kimś pomylił? - zaśmiałam się cicho.
- Powiedzmy, że zrobiło mi się ciebie żal. Ciesz się, że nie podałem ci złych odpowiedzi - warknął.
 Parsknęłam cicho i uśmiechnęłam się pod nosem i nie odzywałam do końca lekcji.
- Żebyście się nie nudzili, zadam wam już teraz projekt do oddania do końca. Wiąże się to z poświęceniem czasu na pracę poza szkołą. Będziecie pracować z osobą z ławki. 
 Czy ja dobrze usłyszałam? 
 Mam pracować z Jaredem? 
 Boże, zlituj się, ktokolwiek tylko nie ON.
 Rozległ się dzwonek na przerwę. Pierce wstał gwałtownie i wyszedł szybkim tempem z klasy.
 Ten rok szkolny nie mógł zacząć się lepiej.

poniedziałek, 5 października 2015

Wstęp

 Witam wszystkich. 
Od dłuższego czasu zabierałam się do założenia pierwszego bloga, jednak nigdy moje plany nie doszły do skutku. Co się zmieniło? Uznałam, że dobrze by było podzielić się z kimś moimi wypocinami, a nóż się komuś coś spodoba. 
 Kim jestem? 
Zwykłą dziewczyną, niczym się nie wyróżniającą a jednak tak inną od wszystkich. Moimi pasjami są czytanie, rysowanie i pisanie opowiadań. I właśnie z tym ostatnim będzie wiązał się mój blog. Mimo, że takich blogów jest pierdylion i sporo z nich nie odnosi sukcesu, uznałam, czemu nie spróbować? W końcu nie mam nic do stracenia. 
To by było na tyle, mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i uzna, że jest to warte jego uwagi. :)